czwartek, 27 września 2012

czternaście

Mel i Lou leżeli w hotelowym pokoju, nacieszeni sobą, rozkoszowali się bliskością. Louis złożył właśnie kolejny pocałunek na ustach swojej ukochanej.
- na zawsze razem.? 
Przegryzła nerwowo wargę, westchnęła ciężko i już chciała wstać, ale pociągnął ją z powrotem do siebie.
- czemu nie zgadzasz się na nasz związek.?
- ja.. ja nie mogę powiedzieć..
- wiesz, że możesz mi powiedzieć wszystko, Mel..
- ech.. przed twoją trasą Paul straszył mnie, że zaczniesz imprezować, znajdziesz sobie inną, a ja i Dercy przestaniemy się liczyć.. zaproponował mi..
- co.?!- wstał od razu gwałtownie.- co ci zaproponował.?
- że mam trzymać cię z daleka od siebie, bo to niszczy ci karierę.. miałam wyjechać i zabrać małą, a on zapewniłby nam środki do życia.. Zrozum, pokazywał mi twoje zdjęcia z dziewczynami i..- załamała głos.
- kochanie, to były fanki.. jeśli mnie zostawisz, zakończę i karierę i swoje życie. Przepraszam. - wstał i założył bokserki. Podniosła się i niepewnie, bez ubrań podeszła do niego. Drżała, ale nie wiedziała, czy to przez chłód z pokoju, czy słowa wypowiedziane przez jej chłopaka.
- Lou.. powiedz, że żartujesz, proszę..
- nie skarbie. Odejdziecie, odejdę również ja. Po co mi kariera, skoro nie mam dla kogo śpiewać.? Na każdym koncercie śpiewam z myślą o Was, i o tym, że niedługo znowu was przytulę..
- jeśli śpiewasz 'Taken' z myślą o mnie, to się w ogóle nie odzywaj.- założyła ręce w geście urazy. Zaśmiał się, założył jej swoją koszulkę, schylił odrobinę i spojrzał jej głęboko w oczy.
- to jak będzie.?
- nie wolisz być singlem.? Prasa cię zniszczy jak się wyda, że spałeś z 15-latką..
- nie wolę i mam to gdzieś.
- Ale.. - nie dał jej dokończyć. Przerwał, zamykając jej usta gorącym pocałunkiem. - Lou..
- zostajecie ze mną.?
- powinieneś mieć zakaz całowania mnie i dotykania, kiedy chcę powiedzieć coś ważnego..
- nie wytrzymam bez dotykania Ciebie.. - splótł palce ich obu rąk w jedność.
- koniec, nie dotykaj. Jak dotkniesz, to pożałujesz. - zaśmiała się, a on w odpowiedzi rozłączył ich dłoni, przyciągnął ją do siebie i, przytrzymując ją w biodrach, zaczął muskać jej szyję. Jęknęła przeciągle.
- oo nie.! przegiąłeś.! - wyrwała mu się po chwili i podeszła do łóżka, chwytając za poduszkę.-nie zbliżaj się..
- kocham cię.-nie bacząc na jej słowa, podbiegł do niej i przerzucił sobie przez ramię.
- co.? nie, puść mnie.! 
- kocham cię, kocham..- zaczął biegać z nią po całym pokoju, drąc te słowa tak głośno, że chyba słyszał to cały hotel.
- Lou, wariacie, puść mnie! - wierciła się strasznie, zatrzymał się na chwilę.
- a kochasz mnie i zostaniesz.?
- nie poddam się tak łatwo.
- no kochanie.. - postawił ją na ziemi.- czemu ty mi to robisz.?
- pamiętasz jak rozwaliłeś mi tort na urodziny.? albo wypuściłeś moją słodkowodną rybkę do morza? aaalbo sabotowałeś moją randkę z twoim kumplem.? mszczę się teraz.
- o to ostatnie byłem zazdrosny.! jak mogłaś umówić się z Lucasem.?
- bo! .. sama nie wiem.. chciałam ci zrobić na złość.
- to zostaniecie ze mną.?
- hmm.. a będziesz grzeczny.? a zrobisz co będę chciała.?
- a co byś chciała.?- usiadł na łózko i poklepał swoje kolana. Zaklaskała jak mała dziewczynka i usiadła.
- czujem siem jak u świętego Mikołaja..
- no dawaaj. - zaśmiali się oboje. - byłaś grzeczna w tym roku.?
- byłam.. - poprawiła się, niechcący dotykając jego męskość, na co syknął cicho.- a nawet jeśli nie, to właśnie przekupiłam Mikusia.. - zaśmiała się
- jesteś baardzo grzeczna. - przyciągnął ją do siebie - co byś chciała.?
- hmm.. wiem.! chcę chomika.. i lody w pobliskiej cukierni.. o!  i pewnego szatyna o pięknych, niebieskich tęczówkach. - wyszczerzyła ząbki i przytuliła do niego.
-zobaczymy co da się zrobić z pierwszym. Drugie życzenie się spełni, ale żeby spełniło się trzecie, musisz mu obiecać, że od niego nie uciekniesz i zostaniesz do końca życia.
- hmm..- zastanowiła się chwilę. - jak mi da żelki, zrobię co zechcę.-musnęła delikatnie jego szyję, co sprawiło, że przeszły go przyjemne dreszcze.
- chyba trzeba się zbierać..
- nie chce mi się.. nawet ubierać.
- wstajemy.!- postawił ją na podłodze i próbował zapiąc jej stanik.
- odpinanie ci lepiej wychodzi. - zaśmiała się.
- no co ja mogę, nie wiem jak wy, dziewczyny, robicie to tak często..
- wprawisz się. - założyła bluzę, niestety tył na przód, przez co zakryła twarz materiałem.
- ej, pokaż tą piękną buźkę. - zdjął jej kaptur, nachylił się i pocałował ją bardzo namiętnie. Następnie nałożył jej spodnie i zapiął zgrabnie guziczek. Założył swoje ciuchy i trampki, splótł ich palce i pocałował ją w policzek. W recepcji oddał kluczyk i zapłacił. Przed wejściem do hotelu stało już grono fanek.
-oh no nie..
- damy radę. - cmoknął znów jej polik i wyszły. Otoczyły ich od razu i zarzuciły pytaniami.
- Louis, czy to ta przyjaciółka zespołu.?
- jesteśmy razem. - rzucił i odeszli - to co.? najpierw lody dziewczynko.?
-ech.. czyli nie ma odwrotu.. looody.! - wykrzyknęła i wtuliła sie w niego, wywołując jego śmiech. Weszli do kawiarenki i usiedli przy wolnym stoliku.
- czym mogę służyć.?
- jeden duuuży pucharek lodów, każdego smaku i dwie łyżeczki.
- przytyję..- westchnęła głęboko, przerażona zamówieniem.
- jesteś strasznie chuda..
- tylko nie narzekaj później na moją figurę.- wytknęła mu język, złapał go szybko w swoje usta z uśmiechem.
-wariat. - zaśmiała sie. - ej, Lou, ubrudziłeś się..
-gdzie.?
- oo tutaj. - wymazała mu cały nos lodami truskawkowymi.
-aj bardzo śmieszne, i tak się składa, że ty też. - narysował jej serduszko na policzku.
- ej..! teraz to zlizuj.
- ty też.- starannie wyczyścił jej policzek językiem i podstawił swój nos.
- to chyba ostatni dzień we dwoje.. trzeba się zając Der.- zaczął ją karmić lodami.
- trochę za wcześnie przyszła co.?
- oj no. Mnie się podoba tak jak jest. Dercy jest cudowna.- uśmiechnął się na samą myśl o córce. - to co? teraz żelki.?
- hmm.?
- no mówiłaś, że wtedy nie zabierzesz mi Dercy.. i, że zostaniesz ze mną..
- ooou.. no tak. To przez te lody. mocne to cholerstwo.. - wstała i aż się zachwiała. Zaśmiał się cicho, przytulił ją mocno i poszli w stronę spożywczego. Podparła się na nic, żeby nie stracić równowagi.
- nigdy więcej lodów. . oni tam czegoś dodają..
- nic nie dodają kochanie, sama dorwałaś się do koniakowych, - nic nie odpowiedziała, tylko mocniej się w niego wtuliła. Pocałował ją w głowę, szybko kupił żelki i wrócił do niej.
- teraz już ze mną zostajecie.?
- mhmm.. tylko nie trój mi się w oczach..
- chodź do domu, położysz się. Ja nie chcę wiedzieć, jak Ty będziesz piła na naszym weselu.
- jakim weselu.? - ruszyła gwałtownie głową, aż jej coś zaszumiało, a świat zawirował.
- no kiedyś weźmiemy ślub prawda.?


piątek, 21 września 2012

czyyyytaście



- cesc- mała weszła do kuchni przecierając oczka.
- cześć młoda. Wyspana.? – Niall wziął ją na ręce.
- tiak. – odpowiedziała ziewając.
- mhmm.. właśnie widzę. Jemy coś.?
- na pewno nie pizze. – zaśmiała się słodko.
- hah, też tak sądzę. A co powiesz na płatki czekoladowe.?
- tiaak.
- to idź obudź Liama i Zayna a ja przygotuję śniadanie.
- dopse.! – poleciała do pokoi. Najpierw był Liam. Usiadła mu na brzuchu i całowała po policzkach.
- mm.. Dercy.? Co Ty robisz tak wcześnie na nóżkach.?
-Najl kazał Cie obudzić. – śmieje się i zakrywa Twarz w swoje dłonie.
- a Zayn.? I tatuś.?
- Ziejna mam obudzić, a tatusia nie widziałam. – uśmiechnęła się i przytuliła mocno.
- A co Ty taka grzeczna.? Nabroiłaś przyznaj się. – objął ją ramieniem.
- Njeplawda.! – pacnęła go lekko w policzek.
- Masz to po tatusiu. Jak coś złego zrobisz, to przymilasz się do innych. Dercy.. nie zostawiłaś niespodzianki w łóżku prawda.?
- hihia.! – zeszła w łóżka i wybiegła. – Liaś obudzony.! – pobiegła do pokoju Zayna. Weszła i zaczęła skakać po łóżku.
- Niall chcę spać.! Spier.. Dercy. – dopiero otworzył oczy. Mała przestała skakać, zeszła i smutna wychodziła z pokoju. Zayn dobiegł do niej i złapał w drzwiach.
- Skarbie, nie uciekamy. – nawet na niego nie spojrzała, założyła rączki. – Obrażasz się.? Nie pozwalam.!- chwycił ją i zaczął łaskotać po brzuchu.
- Njo Zieejnii. – śmiała się i próbowała odpychać jego ręce.
- Żaden Ziejni. Było się nie obrażać. – zaśmiał się nie przerywając.
- No nje oblazam się.
- No i tak ma być. – przycisnął usta do jej policzka.
- Njo juś, stalci. – objęła go drobnymi rączkami.
- to co.? Idziemy jeść.?
- tiaaaak. – wziął ją na ręce i wyszli do kuchni.- Najl, jedzonko juś gotowe.?
- było.. ale Harry zjadł.!
- Ej nie zwalaj na mnie.!
- cicho loczek.! Ale zrobiłem kolejną porcję. Siadaj mała. – wdrapała się na krzesło, ale nie dosięgała do stołu.
- dlacego jeśtem taka mała.?!
- żebym mógł Cię wziąć na kolana skarbie – Liam wziął ją do siebie a Dercy zaczeła wyławiać płatki.
- rozumiecie to.? Spał ze mną, a Mel powiedział, że to była najgorsza noc w jego życiu.. nigdy tak nie mówił.. – zaczął się żalić loczek.
- miał zły dzień, zrozum go.
- i gdzie oni są.? Wyszedł dwie godziny temu.. – Dercy ubrudziła się cała płatkami.
- na pewno gdzieś siedzą i się godzą. Daj słońce pomogę Ci. – Liam chwyta od niej łyżeczkę i zaczyna ją karmić.
- znając jego urok już się pogodzili. I Bóg wie co robią. – Hazza poruszył zabawnie brwiami.
- Myślicie, że .. oni.. tak szybko.. ten.. – Zayn nie wiedziała jak spytać, żeby mała nie zrozumiała.
- z nimi nic nie wiadomo – wzruszył ramionami Niall.
- Cio dziś lobimy Liam? – Dercy obraca się na kolanach w jego stronę.
- nie wiem, chcesz iść ze mną i ciocią Dan na zakupy.? – wyciera jej buźkę.
- tiaak.
- to ja zostanę i uprzykrzę trochę życie naszym zakochańcom.
- oni pewnie i tak już coś wymyślili.- zaśmiał się Zayn, a Dercy szepnęła coś Liamowi.
- Haha, Harry zapnij rozporek, ja idę z małą na siku.
- Alje naplawdę mogę z wami iść.?
- jasne, jeśli chcesz.
- tak tak tak.! – krzyczy i siada na nocniku.
- jestem ciekaw, co robią. – rozmyślał Niall jedząc kanapki Harrego.
- to moje kanapki.! – Hazza zabrał mu talerz sprzed nosa
- na pewno nic im nie jest. – do kuchni wszedł Liam z Dercy na rękach.
- co tam młoda.? – Hazza ją przejął.
- oh te twoje loćki. – zaśmiała się i drobnymi rączkami zaczęła się bawić jego włosami.
- Tak wiem, są wspaniałe. – uśmiechnął się do niej ciepło.
- Lubiem Cie. – szepnęła dotykając go po twarzy
-ja też Cię lubię i to bardzo. – pocałował małą w policzek.
- a więc.. śpałeś z moim tatusiem.. a ja tio cio.? – udała obrażoną
-w takim razie dziś śpię z Tobą zgoda.?
- nie wiem. Nie wiem.. teraś to wieś..
- wiem, że chcesz słońce.
- nie bądź taki pewny Hally – wyszeptała mu do ucha
- taka wygadana to Ty po mamusi jesteś. – zaśmiał się
- oblazas mamusie.? Oj nieładnie Hally- klepnęła go lekko w ramię.
- chodź mała, musimy się ubrać.
- łii. A mogie iść z koszulce tatusia.?
- nie raczej nie..
- a mamusi.? Liaś plosie.. – spojrzała na niego błagającym wzrokiem
- ale te bluzki są na Ciebie za duże. Zobacz ile masz swoich bluzek.
- yhh.. za kale kupujes mi lizaka..
- dobrze kupię, tylko wybierz jakąś swoją. – pobiegła do swojego pokoju, usiadła po turecku przy szafie z miną myśliciela. Uśmiechnął się i cyknął jej zdjęcie. Wstawił na TT podpisem ‘modnisia’. Usiadł na podłodze i czekał.
- ech, poddaję się. Zieeeeeeejni.!
- hmm.? – Zayn pojawił się w pokoju niemal natychmiast.
- nie mam się w cio ubrać.. – kucnął przed jej szafą i po chwili wyjął czarne rurki i białą bluzeczkę z czerwonym serduszkiem. Małej zaświeciły się oczka i pobiegła się przebrać. wparadowała do pokoju po chwili, już ubrana.Liam czytał z Zaynem komentarze do zdjęcia małej. Wszyscy łączyli ją z Eleanor.
- Liaś, pats jak wygliondam.!
- ślicznie skarbie.zobacz kto tu jest..-pokazał jej zdjęcie roześmianej pary trzymającej się za rękę 
- to mamusia i tatuś.!– rozległo się pukanie do drzwi. Dercy pobiegła do drzwi i otworzyła.
- cioooocia.!
-cześć słoneczko. – Dan wzięła ją na ręce i mocno przytuliła.
- Liaam, ciocia przyszła. – Liam od razu ruszył z miejsca do korytarza. Przytulił na powitanie swoją dziewczynę.
- buuu.! Liaś, pociaaałuj ciocię. – szatyn się zaśmiał, pocałował namiętnie Daniell a Dercy zaklaskała wesoło ze śmiechem.
- młoda idzie z nami na zakupy.
- super.! Ale z takimi włoskami.? Nie, nie. Chodź, zrobimy fryzurkę. – wzięła ją znowu do siebie i zaniosła do łazienki.
- cioo mi zlobis.?
- hmm… robimy dwa kucyki czy takiego dużego koka.?
- kooooooooka.!- wykrzyknęła z podniesionymi rączkami. Dan po chwili wpięła już ostatnią wsuwkę w jej loczki.
- gotowe.
- ale slicniee. – przejrzała się w lusterku.
- to idziemy.. a gdzie rodzice.?
- nje wiem.. ale Liaś pokaziwał mi ich na telefonie.
- hah, no widziałam.. i widziałam pewną ślicznotkę. poznajesz.?- pokazała jej komórkę z jej zdjęciem na tt.
- Liaaaaś.! - wykrzyknęła na cały głos.
- tak.?
- no pats jak ja wygliondam..
- śliczna jesteś.. - zlustrował ją wzrokiem.
- dlacego tio wśtawiłeś.? 
- bo jesteś ślicznotką skarbie. - uśmiechnął się i wziął ją na ręce.
- ech.. nje potlafiem się na Ciebie gniewać.. - przytuliła się do niego po chwili.
- dobra, dziewczyny. bo galerię zamkną. - zaśmiał się i w trójkę wyszli z domu.



_________________________________________________________________________________
a więc.. dzisiaj dopiero follownęłam moją bratową <3
i co się okazuje.?
to moje kochanie poleca tego bloga na tt *_*
dziękuuujemy Ci za to słońce :*
dzisiaj troszkem Liama naszego kochanego <33

nie będę pisać ile komentów potrzeba..
będzie tyle na ile zasłużył rozdział, proste :)


dziękujemy misiaki za wejścia, za komentarze..
normalnie mam ataki jak widzę 20 komentarzy pod rozdziałem <33
:'(


wtorek, 18 września 2012

dwanaście

po chwili zabrzmiał sygnał sms w jego telefonie.
'Przepraszam.. zostawię Ci Dercy na dłużej. kocham x '
'Ja chcę Ciebie, zrozum..'
'to niemożliwe, znajdź sobie kogoś innego.'
' nie no proszę, kocham Cię rozumiesz.? wracaj..'
'nie mogę.'
'Mel, wracaj. czekam na Ciebie'
Długo nie dostał odpowiedzi. Już zamierzał do niej zadzwonić, gdy nagle pojawiła się koperta na jego wyświetlaczu.
' Spotkajmy się nad jeziorkiem.. tam, gdzie wyznałam Ci swoje uczucia.'
'dobrze. :* '

- chłopaki, zajmijcie się Dercy, wychodzę. - wyszedł i ruszył w stronę jeziora. Siedziała nad brzegiem w bluzie z kapturem na głowie i podkulonymi nogami. Podszedł, usiadł i objął ją ramieniem.
- Jak za starych czasów co.?
- jedyne miejsce, w którym byliśmy tak na prawdę razem..
- od dziś może się to zmienić.. chcesz?
-chcę, ale.. wasze fanki mnie lubią, bo jestem tylko waszą przyjaciółką. co będzie jeśli dowiedzą się, że się kochamy.?
- interesuje Cię to.?
- bo..- nie dał jej dokończyć. Wpił się w jej usta. - Dlaczego zawsze jak to robisz, czuję aż kłucie w brzuchu?
- mój urok osobisty. - przygryzł jej dolną wargę.
- to czaruj dalej.. uwielbiam to. - jeździła dłonią po jego kolanie a on ponowił pocałunek.
- ech, zwariuję..- wplotła palce w jego włosy. Zdjął jej kaptur z głowy i posadził ją sobie na kolanach, nie odrywając się od jej ust. Pchnęła go delikatnie na piasek i oparła dłonie o jego tors. Szybko przyciągnął ją do siebie.
- kocham Cię.- na nowo złączył ich usta. Pogłębiła pocałunek wsuwając język do jego buzi a rękoma wkradła się pod jego koszulkę.
- ej, ej skarbie. Może nie w miejscu publicznym.?
- Gdzie Twoja pewność.? - uśmiechnęła się zadziornie.
- samym swoim uśmiechem mnie podniecasz. - Położył ręce na jej tyłku. Odsunęła skrawek jego koszulki i zaczęła składać pocałunki na jego brzuchu wypinając się seksownie. Dał jej chwilkę a potem podsunął tak, że siedziała na jego kroczu.
- widzę, że nie boimy się paparazzi.?
- dwa lata nas nie widzieli.- wpiła się w jego szyję. Louis swoich rąk nie zabierał z jej pupy.
- chodźmy do jakiegoś hotelu, wynajmiemy pokój..
- sławny Louis Tomlinson wstydzi się chwili bliskości z nieznajomą.?
- oj chodź mój napaleńcu. - wstał i pomógł jej wstać.
- jesteś bee. Naprawdę chciałam to zrobić nad jeziorem.. - chwyciła jego dłoń.
- tak, najlepiej przy wszystkich - zaśmiał się i splótł ich palce.
-wiesz co? najchętniej bym tu cała prasę zwołała. Oj mieliby temat na tygodnie
'przyjaciółka 1D gwałci na plaży jednego z członków zespołu' - oboje wybuchli śmiechem.
- moja wariatka. - uśmiechnął się pod nosem i poszli do ekskluzywnego hotelu. Wynajęli pokój, wzięli kluczyk i poszli do apartamentu. Zaraz po zamknięciu drzwi przyparł ją do ściany i zaczął namiętnie całować. Położył dłonie na jej pupie, więc instynktownie wypchnęła biodra w jego kierunku. Zdjęła z niego koszulkę i wznowiła pocałunek gładząc jego tors. Szybko pozbył się jej bluzy, pod którą miała już tylko stanik i zaczął całować jej piersi. Wplotła palce w jego włosy przyciągając go bliżej. Podniósł ją do siebie i wznowił pieszczoty.
-ech Lou, skończ, bo dojdę na wstępie..

 




poniedziałek, 17 września 2012

jeeedenaście

"ja..."

- zaraz będę.
- moje.. moje dziecko.. i wyjedzie..
- Louis.! Nikt Ci dziecka nie zabierze.! Stary.! - trząsł nim chwilę próbując go obudzić. potem w sypialni zjawiła się Marcelina.
- Louis.?! Lou, aniołku obudź się. To ja, Mel, słyszysz.? skarbie proszę.. - ze szklanymi oczami, w myślach zabijała samą siebie za to, do czego doprowadziła swojego ukochanego. Lou otworzył gwałtownie oczy i wstał do pozycji siedziącej. 
- Mel.? przyszłaś już po Dercy.? - z przyspieszonym oddechem, załzawionymi oczami i drżącymi rękoma patrzył na nią, modląc się w duszy, żeby nie usłyszeć twierdzącej odpowiedzi.
- ogarnij się. jeden dzień mnie nie ma a Ty wyglądasz jak.. zostawię Ci Dercy na dłużej, tylko nie rób już tak.
- Jak chcę, żebyście zostały obie.. na zawsze.
- to ja już was zostawię. - Harry, który do tej pory oglądał całe wydarzenie, wstał i wyszedł.
- czemu nie chcesz ze mną zostać.?
- chce.. ale.. - podeszła do okna odwracając się do niego plecami.
- ale co.? jest jakiś problem.? nie kochasz mnie.? - wstał i niepewnie położył ręce na jej talii. Przeszły ją przyjemne dreszcze, przymknęła oczy.
- zawsze Cię kochałam. Każdego dnia coraz mocniej, wiesz o tym.. - jej serce szybciej zabiło pod wpływem jego dotyku. Przeraziła ją myśl, jak bardzo się od niego uzależniła.
- to możesz mi powiedzieć o co chodzi.? - wiedział, co się z nią dzieje i wykorzystał to przyciągając ją mocno do siebie.
- nie rób tego.. wiesz, jak na mnie działasz.. - wypowiedziała z trudem, bo tak na prawdę tego chciała. Potrzebowała go jak narkotyku.
- czego.? - zaczął muskać delikatnie jej szyję.
- nie utrudniaj mi tego, proszę..
- kochanie, co Ci utrudniam.. - spytał i na nowo wpił się w jej skrórę.
- to wszystko. ja.. nie przerywaj..- odchyliła głowę oddając się chwili. Odwrócił ją przodem do siebie.
- nigdy więcej mi tego nie rób. To była najgorsza noc w moim życiu. - lekko musnął jej usta.
- słyszałem to Tomlinson.! - z kuchni krzyknął oburzony Harry a Mel odsunęła się od niego, żałując po chwili tego kroku. Lou zaśmiał się głośno i przyciągnął ją tak, żeby przylgnęła do niego całym ciałem. Wyrwała się z jego uścisku.
- nie jesteśmy przecież razem.. - chciała wyjść, ale chwycił ją za nadgarstek i zmusił, żeby na niego spojrzała.
- czyli mówiłaś to naprawdę.?
- jaa..
- no skarbie.. - w jego umyśle rozpoczęła się istna burza. Przecież wróciła.. już było dobrze a teraz nagle uświadamia mu, że ich związek nie istnieje.
- bo to.. ech. Możesz mnie pocałować.? - otworzył szeroko oczy ze zdumienia. Nie rozumiał co się dzieje, ale dwa razy nie musiała powtarzać. Ujął jej twarz w dłonie i złączył ich usta w namiętnym pocałunku. Po chwili oderwała się od niego i z płaczem uciekła z domu, po drodze wpadając na zdziwionego Zayna.
- No Mel.! - Louis stał oszołomiony i załamany. Trzasnął drzwiami z całej siły i złapał się za głowę.
Miłość często skłania do trudnych wyborów. Czasami musimy zrobić coś, co może się okazać dobre dla osoby, którą darzymy uczuciem. Louisowi trochę pomieszały się myśli. Nie wiedział, co ma teraz zrobić. Miłość jego życia po raz kolejny uciekła mu sprzed nosa bez słowa wyjaśnienia. Nadal nie wiedział, dlaczego tak zrobiła, dlaczego tak bardzo wzbrania się przed jego uczuciem.



20 komentarzy = rozdział ♥

piątek, 14 września 2012

dziesięć

-co jest.? - Harry wyszedł, usiadł obok niego na schodkach i objął ramieniem.
- Mel zakończyła nasz związek. a wiesz, co jest gorsze.? za tydzień przyjdzie i zabierze Dercy.- wtulił się w niego jak dziecko.
- co.?! żartujesz.? nie rób sobie jaj z człowieka na kacu..
- nie żartuję słyszysz.? tracę dwie najważniejsze osoby, nic nie zrobiłem.
- jak dzieci. zerwała przez telefon.. nie powiedziałaby Ci tego prosto w twarz. kocha cię idioto.!
- jadę do niej. muszę to ratować.
- nie.! palniesz coś głupiego.

- mamusia dzwoniła. jedziemy do Palysa.!- krzyczała rozradowana Dercy. Louis stanął w kuchni oszołomiony a Harry z szoku wypluł wodę, którą właśnie pił.
-słysys tatusiu, jedziemy do Palusa.!
- słyszę.. Horan.! Mel dzwoniła i nic nie mówiłeś.?!
- powiedziała tylko to i się rozłączyła. przeperaszam. - skrzywił się
- wyląduję w psychiatryku.- poszedł i zamknął się w łazience
-tatusiu.!- mała podbiegła do drzwi, zaczęła krzyczeć i lekko uderzać w drzwi. Zayn podszedł i wziął ją na ręce.
- Mała chodź, musisz już spać.
-puść mnie.! chcie do tatusia-biła go w klatkę piersiową,
- tatuś musi odpocząc.- mała zeszła, tupnęła nóżką i pobiegła do pokoju. - Lou, idioto, wyłaź bo ja tam wejdę a wtedy marny twój los.!
- zostawicie mnie w końcu.?!- oparł się o drzwi.
- nie.! wychodź.!- krzyknął Niall. wyszedł zapłakany, od razu skierował się do Dercy.- nie w tym stanie.!
- Louis chodź tu, no już.- Liam na siłę przytulił go do siebie.
- co ja zrobiłem.? no co nie tak.?- płakał w jego koszulkę.
- tatusiu nie płac!- Dercy wybiegła i go przytuliła. wtulił się twarzą w jej szyję.
- Dercy chodź, jesteś zmęczona.- Zayn zauważył, że Lou już się chwieje. Mulat wziął dziecko a 23-latek wtulił się w Hazzę.
- Ty też idź spać Loui.
-śpij dzisiaj ze mną proszę. - spojrzał na loczka błagalnie.
- no jasne stary. - wziął go pod ramię do sypialni.
- dlaczego ona mi to robi.? dlaczego nie mogę być szczęśliwy.?- zapytał, gdy Hazza pomógł położyć mu się do łóżka.
- Louis..
- Dan i Liam są razem, są radośni, kochają się..
- ale wy macie dziecko..
- zabroniła mi mówić, że Dercy to moja córka.. i, że niby publicznie jest tylko moją przyjaciółką..- łzy ponownie zebrały mu się w oczach.
- prześpij się, jutro o tym pogadamy. Dobranoc kochanie. - zgasił światło i położył się obok. Louis automatycznie przytulił się do niego i schował twarz w zagłębieniu jego szyi
~ranek~
Harry obudził się szybciej, Louis uniemożliwił mu wstanie swoim ciałem. Spał kurczowo ściskając koszulkę lokatego.
- Ej co jest.?- szturchnął go lekko.
- ona mi ją zabierze.. zabierze mi moje dziecko. - szeptał ciągle. nie otworzył oczu tylko keszcze mocniej zacisnął. Kropelki potu spływały po jego czole.
- Ej stary.! - On nie reagował. Przeraził się patrząc na swojego przyjaciela, który w ogóle nie kontaktował, co dzieje się wokół. Potrząsał nim, ale to nic nie dawało. Louis jak mantrę powtarzał trzy słowa. 'zabierze mi dziecko'. Po chwili szepty zamieniły się w krzyki, pełne smutku, żalu i zdesperowania. Łzy spływały strumieniami po policzkach, oczy mocno zaciśnięte, na rzęsach kolejne krople słonego płynu. Wtulił się mocniej w ciało Harrego i raz syczał przez zęby, raz krzyczał a gdy opadał z sił, szeptał. Harry nie wiedział co robić. spanikowany zadzwonił po Mel
- Proszę przyjedź, on sobie nie radzi. Wiem, że go kochasz, jest jak w jakimś dziwnym transie. - mówił szybko załamanym głosem ze szklanymi oczami.
-ja..



18 komentarzy = rozdział ♥


+ wieeeelkie dziękujemy za 16 pod ostatnim miśki <33


środa, 12 września 2012

dziewięć

-Lou.. Louis, ktoś chodzi po mieszkaniu..
- to pewnie Niall.. lunatykuje jak się nawali.- odpowiedział zaspanym głosem.
- a jeśli wejdzie do Dercy..?
- to Niall.. on muchy nie zabije.. bo nie trafi.
- Louuuu.!
- no dobra.! - wstał, założył spodnie i poszedł do pokoju małej. - kotek, czemu nie śpisz.?
- bo wujek śmiesznie chodzi.. - śmiała się głośno.- no i nie mogie spać..
- a dlaczego.? - usiadł do niej w ona wdrapała się mu na kolana.
- bzusek boli..- zasmuciła się momentalnie.
- chodź do mamusi, coś wymyśli.
- njeeeee.! jeśli mnie kochiaś, nie zlobis tego.!
- skarbie, trzeba powiedzieć..
- ale mama daje bee klopelki.! nie mów, ploooosie.
- jak boli to trzeba mówić, chcesz jechać do pana doktora.?
- tjak.! .. njee.. ale. ale klopelki.. - skrzywiła się i zaczęła mu wyrywać.
- Dercy.. i tak to powiem.
- ech.. tej bitwy nie wyglam.. oddajem się w wase ręce..- opadła bezwładnie główką na jego ramię. wszedł z nią do sypialni.
- młodą boli brzuch.
- znowu.? ech.. gdzie ja mam krople.
- musią być klople.?
- muszą, mała to już 5 raz.. tylko, kurcze.. skończyły się. - Dercy uśmiechnęła się zwycięsko
- podjadę. - założył buty i bluze. - napisz na kartce jakie mają być.
- njeeeee.! - Dercy chwyciła kluczyki i schowała się w szafie, w swoim pokoju.
- skarbie.. - Lou spojrzał na Mel bezradnie.
- nie odpuszczę. musi dostać krople. 
- Dercy, wyłaź i daj kluczyki.!
- nie.! będę tu siedzieć dopóki w aptece nie zablaknie klopelek.!
- a boli Cię jeszcze.?
- tak.. ale nie wyjdę.! wolem żeby bolało.!
- wolisz cierpieć niż pójść do wesołego miasteczka? - wyjrzała zza drzwi szafy podejrzanie.
- nie kłamies.?
-nie. - wyszła i szerokim uśmiechem podała mu kluczyki.
- w sumie te klopelki nie sią takie bee.. wlacaj szybko.!
Louis wyszedł a Dercy podeszła do Mel.
- tatuś nie jest zły plawda.?
- nie..
- a Ty.?
- też nie.
- nieplawda.! nie lubicie mnie bo bzusek mnie boli.!- wybiegła i znów schowała się w szafie. Mel zdezorientowana zaczekała na Louisa. wrócił pół godziny później.
- schowała się znów.. sądzi, że jej już nie kochamy.
Louis poszedł do jej pokoju i kucnął przed szafą.
- Dercy..
- nie ma nikogo.!
- wyjdź.
-cio chcieś mi zrobić.? będzieś ksiciał i bił.?
- co.? nigdy Cię nie uderzyłem..- otworzyła kawałek szafy.
- mas klopelki..- wskazała paluszkiem na reklamówkę.
- syrop malinowy.. - wyszła powoli , zachwiała się i zemdlała.
- Dercy.! - wziął ją na ręce i poszedł do sypialni. - jedziemy do szpitala.
w samej piżamie wyszła z domu i wyjechali w stronę szpitala dziecięcego.
Mel poszła ją zarejestrować a Louis stał i patrzył na bladą twarzyczkę swojej córki.
- Dercy, nie zamykaj oczek kochanie.. proszę. - szeptał jej ze szklanymi oczami.
- mas takie slicne oczka..- mówiła słabym głosem.
- skarbie, mów do mnie, nie zasypiaj, Dercy proszę.!
- takie slic..- przymknęła powieki.
- Der.. pół roku Cię nie widziałem, nie rób mi tego słyszysz.?! Dercy.! -podbiegł lekarz i wziął małą na salę. Louis upadł na kolana chowając twarz w dłonie. zaraz dopadły go fanki.
- Louis kto to.?
- przepraszam, muszę iść. - dołączył do Mel i ją przytulił.
- robią jej badania w kierunku białaczki.. - zalała się łzami. - nie mów nikomu, że to Twoja córka.
- na pewno nie będę się jej wyrzekał.
- musisz.! Lou, tak musi być.
-ale tylko na razie.. - pocałował ją w głowę.
- i.. publicznie jestem tylko Twoją przyjaciółką.. 
- nie ma mowy. gdybyś była tylko moją przyjaciółką, nie zrobiłbym tego.- nachylił się i pocałował ją namiętnie. najpierw odwzajemniła pocałunek a potem go odtrąciła.
- zwariowałeś.?!
- nie. robimy tak, bo Paul tak chce. ja nie chce tego robić.
- proszę do gabinetu.- usłyszeli głos lekarza. - podaliśmy je kroplówkę, zostanie z godzinkę, nic nie jest.
- możemy ją zobaczyć.?
- tak. - weszli znów do recepcji.
- Dercy Tomlinson.? sala 8. - Mel stanęła jak wryta.
- Tomlinson.? no to koniec.. przepraszam, można zmienić dane dziecka.? nazwisko konkretnie..
- kochanie, nic nie zmieniamy. Dercy ma nazwisko Tomlinson.
- nie. skoro to dziecko TWOJEJ PRZYJACIÓLKI to nie wypada, żeby miało Twoje nazwisko..
- dlaczego mi to utrudniasz.? jesteś moją dziewczyną słyszysz.?- potrząsnął nią już w sali.
- będziesz się kłócił przy dziecku.?
- naszym dziecku, zapamietaj. - odwrócił się od niej i usiadł przy łóżku. Ze łzami w oczach wyszła ze szpitala i na parkingu zadzwoniła do Paula.
- jeśli nadal chcesz, żebym trzymała Louisa z daleka od siebie, to zgoda.. - wypowiedziała z trudem, rozłączyła się i pieszo wróciła do domu. Spakowała znów swoje rzeczy, spojrzała na ich wspólne zdjęcie i wyszła. Louis chciał z nią porozmawiać, ale już dawno nie było jej w szpitalu.
- przepraszam, widziała pani może szatynkę, długie włosy, w piżamie..
- wyszła około 30 minut temu.. 
- szlak.! - wrócił na salę, po godzinie Dercy została wypisana, więc wrócili do domu. 
- gdzie mamusia.?- usiadła smutna na podłogę w korytarzu.
- mama pojechała do babci wiesz.?
- znowu.? przecież dzisiaj wróciła..
- czeeść skarbie.- pojawił się Liam.- jak tam.?
- mamusi nie ma.! była z nami w spitalu a telaś nie..
- byłaś w szpitalu słonko.? - wziął ją na ręce a Louis wyszedł przed dom. Wybrał numer Marceliny i czekał długo na połączenie.
- po co dzwonisz.?
- możesz mi powiedzieć co Ty właściwie robisz z naszym związkiem.? - drugi raz w życiu słyszał jej oschły ton, zupełnie wyprany z uczuć. poczuł mocne ukłucie w sercu.
- ja.. ja go..kończę..
- co.?! żartujesz prawda.? 
- nie. Za tydzień przyjeżdżam po Dercy..
- Dercy nigdzie nie zabierasz.! - wykrzyczał jej do słuchawki, gorzkie łzy spływały mu po policzku.
- jestem jej matką, nie możesz mi tego zabronić.
- a ja jestem jej ojcem.!
- Louis, za tydzień zabieram Dercy, masz równo siedem dni na pożegnanie się z nią.. żegnaj.- rozłączyła się.
- nie rozł.. kurwa.! - rzucił telefonem o ziemię i chwycił za głowę. Po kolei analizował każde jej słowo. Dała mu 7 dni.. 168 godzin.. ostatnie 168 godzin z jego córeczką. Potem znikną i zostawią go samego, los pozbawi go sensu jego życia. Bezdusznie wyrwie mu serce i potnie na milion malutkich kawałeczków. Znów będzie przeżywał to samo, tylko ze zdwojoną siłą. Co się wydarzy.? Nie będzie już nikogo, kto powstrzyma go od zakończenia swojego życia, w momentach załamania...



16 komentarzy = rozdział

niedziela, 9 września 2012

osieeemm


Tydzień bezsensownej rutyny:
próba, dom, wywiad, dom, spotkanie z fanami, dom..
Już minął jeden, cholerny, straszny tydzień, odkąd Louis żyje tylko dzięki Dercy.
Mel nie daje znaku życia, nie odbiera, nie odpisuje.. gdyby nie jej twitter, pewnie pomyślałby, że nie żyje..  codziennie, gdy Dercy już spała, zamykał się w sypialni, lub łazience i płakał jak dziecko. Za dnia musiał być wsparciem dla swojej córki, tylko w nocy mógł pozwolić sobie na emocje. Kolejna próba, kolejny raz Liam śpiewał tą samą zwrotkę, ten sam wers..
„I'm weaker
My worlds fall and they hit the ground
All life, come on here
Don't you fail me now
 
Louis stracił już wszelką nadzieję na jej powrót, nie mógł jednak przyjąć do wiadomości, że przyjdzie, zabierze mu córkę I tak po prostu zniknie z jego życia jeszcze szybciej niż się pojawiła. To uczucie rozwalało go od środka, stał się zamknięty w sobie, nie rozmawiał z nikim, prócz Dercy. Na  Jego sztuczne uśmiechy nabierali się wszyscy, od Paula począwszy na fankach skończywszy. Gdy nikt nie patrzył chwytał za żyletkę, ale wystarczyła jedna myśl o Dercy i ją odkładał. Schował wszystkie ostre przedmioty, które mogły by go skusić do zrobienia czegoś, czym zraniłby najbliższych. Stał w sypialni przed szafką, na której stało zdjęcie. Dziewczyna w beżowej bluzce, miętowych rurkach i dżinsowej kamizelce obejmuje szyję chłopaka w koszulce w paski, chabrowych spodniach, on trzyma ją w talii, ich czoła i nosy się stykają, zachodzące słońce idealnie oświetla ich usta, które po chwili miały złączyć się w namiętnym, pełnym szczęścia i miłości pocałunku. Opuszkami palców delikatnie przejechał do szklanej ramce i napisem Forever Love Lou & Mel  i odszedł. Dlaczego.? Życie gwiazdy, zaraz zaczynają się kolejne ćwiczenia wokalu i choreografii.
Wracał do domu, zmęczony, wyprany z uczuć i jakichkolwiek emocji. Dercy pobiegła do swojego pokoju, Lou zauważył, że w sypialni pali się światło.
-pewnie Harry przyszedł i zapomniał zgasić.. – wszedł do pokoju, to co zobaczył, lub raczej ktoś, kogo zobaczył sprawił, że pomieszczenie zawirowało, ujrzał ciemność. Po chwili się ocknął a nad nim stała Mel. Podniósł się szybko.
- skarbie..
- ciiś.. spokojnie. – przymknął oczy rozkoszując się jej słodkim głosem, którego nie słyszał już tak długo. To nie był sen, wróciła.. stoi przed nim przytrzymując go przed ponownym upadkiem. Było tyle słów, które chciał jej powiedzieć, ale to wszystko nie pozwoliło mu na wydanie najcichszego dźwięku.
- mamusia.? Mama.! – Dercy krzyknęła i przytuliła się do niej.
- cześć skarbie. – wzięła ją na ręce i spojrzała na swojego chłopaka. Ten dokładnie obejrzał ją, na nowo cieszył się jej widokiem, odkrywał mimikę jej twarzy.
- co siem stało tatusiowi.?
- doznał szoku na mój widok i zasłabł. Oj drogi panie, nie spałeś na pewno. Od dziś śpisz całą noc.. i w dzień przewidziane drzemki. – pogroziła mu palcem. Louis się zaśmiał a Dercy ziewnęła.
- młoda, do spania, to Twój czas.
- Ty też.- uśmiechnęła się do niego i zaprowadziła małą do jej pokoiku. Louis poszedł za nimi i walnął się na łóżko.
- tio moje łósko.! – usiadła na brzuchu Lou ze śmiechem.
- ja się stąd nie ruszam, wygodne jest.
- Ti tes jesteś wygodni.!- ułożyła główkę na jego piersi a nóżkami objęła jego brzuch.
- młoda damo, zakładaj piżamkę.
- a cemu Hally śpi bez pizamki.? A Zayn tilko w spodniach?
- ale Ty masz piżamkę.. ale tatuś da Ci swoją koszulkę.
- tjaaaaaak.! – Louis się podniósł i po chwili przyniósł bluzkę.- tio twoja uliubiona..
- nic się jej nie stanie. – założył jej ją i położył ją w łóżeczku.
- wiedziałem, że wróci. Chłopaki czekam na nagrodę. – w drzwiach już stali chłopcy, Niall zebrał kasę od każdego.
- cześć chłopcy.
- siema siema. – Louis siedział i czytał Dercy bajkę. Co chwila zmieniał głos, więc nie zasypiała tylko śmiała się z jego akcentów.
- tak to Ci nie zaśnie. Podręcznik do matmy jej przeczytaj – zaśmiał się Zayn.
- cio to matma.? – spojrzała zaciekawiona na mulata.
 - teraz to żeś palnął.
- Matma to takie coś, na czym będziesz spała w szkole.
- ja nie bedie spała w skole.
- brawo. Zayn byś z niej przykład wziął a nie.. 
 Dercy po chwili zasnęła.
- btw.. pukać was nie nauczyli.?
- jakoś nie a was.? – zaśmiał się głośno Niall.
- ej Horan, bo mi córkę obudzisz. – uciszył go Louis.
- po nazwisku lecisz Tomlinson.? – zmarszczył brwi.
- no proszę was, jest tyle pokoi w domu a wy siedzicie u Dercy, która na dodatek zasnęła.
- Ty żartujesz.? Bez świadków.? Pobijemy się jeszcze..
- piliście coś.?
- ee… Niee? – Liam zaczął się wykręcać.
-wychodzimy z pokoju. – wstała, pocałowała  młodą w czoło i przykryła kołderką.- a wy do domu i trzeźwieć.
- Niee, nie wyrzucaj nas. Będziemy grzeczni.- Harry zrobił smutną minkę.
- nic nam nie .. – zaczął Niall i zaliczył glebę. - .. jest.
- do pokojów już.! – zaprowadziła ich do wolnych 3 pokoi i wróciła do Louisa. – Ty też..
- Ale Tylko z Tobą. – wtulił się w nią od tyłu, jakby upewniając się, że to na pewno ona, że naprawdę tu jest. Odwróciła się do niego twarzą i zarzuciła ręce na jego szyję. Zbliżył się do niej na odległość milimetrów, ich nosy się stykały, czuli swój oddech. Nieśmiało przycisnął swoje usta do jej. Obu przeszły przyjemne dreszcze. Tak im tego brakowało. położył ręce na jej biodra. Pogłębiła pocałunek wsuwając swój język między jego usta. Zsunął dłonie na jej tyłek i się uśmiechnął. – musisz spać kotek.. ale lubię jak to robisz.- wymruczała i przymknęła oczy.
- a ja lubię, że jesteś taka niska. – odgarnął jej włosy na jedną stronę i całował w tył szyi. Pociągnął ją za rękę do sypialni, przyparł do drzwi i całował namiętnie.
- Lou.. spać. – dał jej ostatniego buziaka, zrzucił spodnie i położył się na łóżku.
- od kiedy śpisz w bokserkach.? – zdziwiła się trochę, ściągnęła stanik i założyłam bluzkę i piżamę.
- a wolisz jak śpię bez.?
- wiesz.. mam lepszy dostęp. – zdjął bokserki i wystawił jej język
- no to proszę.
- na pewno tego chcesz.? A jeśli najdzie mnie ochota w nocy.? – poruszyła biodrami a on się zaśmiał.
- śmiało.- położyli się, Lou wtulił się w nią. – dobranoc skarbie.
- stój.! Lou, czy czuję to, o czym myślę.?
- tak kochanie. – musnął jej szyję.
- zapomnij. Lou spać, słyszysz.?
- hah, jasne. Daj buziaka na dobranoc.
- nie, masz karę. – zaśmiał się cicho  i zamknął oczy. Odwróciła się do niego, pocałowała w nosek i mocno wtuliła. w środku nocy obudził ich hałas..


wiem, troszkem nudny..
ale cóż.. xDD

15 komów = rozdział

sobota, 8 września 2012

sieeedem

Resztką rozumu chwycił za laptopa i sprawdził historię. 
- Polska 15.49 - spojrzał na zegarek i zerwał się z miejsca ze świadomością, że za 40 minut może stracić dwie osoby, dzięki którym wstaje każdego dnia z uśmiechem na ustach i zasypia spokojny. jechał jak wariat, nie zważając na innych kierowców. z jednej z kawiarenek na lotnisku usłyszał krzyki Dercy.
- taaaatuś.! - oczy momentalnie mu się zeszkliły tworzą mgłę utrudniającą widoczność. wziął ją do siebie i przytulił tak mocno, jakby nie widział jej wieczność.
- jak dobrze, że zdążyłem. - zalał się łzami szczęścia i ulgi. Czuł, że z jego serca spada właśnie ogromny głaz. Tak ogromny, że aż utrudniał mu oddech, choć było do dla niego po prostu uczucie, że już nigdy więcej nie zobaczy swojej córki.
- co tu robisz.? miałeś nas nie szukać. - Mel z trudem zachowała oschły ton. przymknął oczy układając sobie odpowiedź na jej pytanie, ale fala smutku, jaki go ogarnął po usłyszeniu jej głosu była tak silna, że miał ochotę krzyczeć. 
- myślisz, że odbierzesz mi córkę.? nie pozwolę na to rozumiesz.? nie pozwolę.. - załamał głos czując, że serce zaraz pęknie mu na milion kawałków.
- zostaw nas, skup się na karierze.. zapomnij Louis.. - zabrała mu Dercy i chciała już odejść, ale fanki otoczyły ich z każdej strony.
- Louis kto to.? to Twoja córka.? 
- dajcie mi spokój.! - zasłonił twarz rękami i pociągnął Mel za sobą na parking. 
- ja wracam.. Louis, wracam do domu, rozumiesz.? 
- dlaczego.? co ja zrobiłem.? Mel, kocham CIę rozumiesz.?!
- przestań.! jeśli chcesz, zostawię Ci Dercy na jakiś czas.. chcesz.?
- Mel..
- zadałam pytanie. zabierasz ją, czy ja mam to zrobić.?
- kiedy wrócisz.?
- nie wiem.. 
- as long as I love You.. - wyszeptał tylko ze łzami w oczach.
zabrała swoje walizki i wróciła na lotnisko. Louis się załamał, powstrzymywało go jedynie, to, że trzyma na rękach swój skarb. Dercy wtuliła się w niego mocno, jakby chciała mu przez to powiedzieć, jak bardzo go kocha, że będzie dla niego oparciem, choć jest dopiero malutkim dzieckiem. przytulił ją delikatnie, jakby była z porcelany i jeden gwałtowny ruch miał sprawić, że rozsypie się z hukiem. zabrał ją do domu, posadził na ziemi i usiadł obok. 
'zobacz Tweetera, zdjęcia z lotniska podbijają internet. Liam'
' dajcie mi już wszyscy święty spokój.!'
z bólem kliknął przycisk wyślij.
po 10 minutach drzwi domu się otworzyły.
- oo nie, drogi panie. sms'em nas nie spławisz.- wydarł się na niego Harry a on nie odpowiedział nic tylko spojrzał na niego wzrokiem pełnym żalu, smutku, roztrzęsienia, strachu.
- gdzie Mel.?
- pewnie w drodze do Polski. - wyszeptał łamiącym się głosem. Zayn widząc łzy napływające do jego oczu zabrał od niego Dercy i odwrócił jej uwagę od ojca. Louis wybuchł płaczem najciszej jak potrafił wtulając się w ramiona Hazzy. tkwili tak kilka minut, które dla Louisa, bez Marceliny były wiecznością.
- Paul chce z Tobą pogadać.. wybacz, musiałem to powiedzieć. czeka na Ciebie.. 
- dlaczego cały świat się a mnie uwziął.? Dercy, wychodzimy.
- gdzie.? do tego źłego pana.? nie chce.! boję się.! 
- nie bój się, Tatuś jest z Tobą skarbie. zawsze będzie. - wziął ją od Zayna i ubrał bluzę.
~sala prób~
- możesz mi to do cholery wyjaśnić.?!  'Louis Tomlinson czule tuli dziecko przyjaciółki' 'Louis z 1D w zapierającej dech w piersiach sytuacji na lotnisku'
- zejdź ze mnie.! co byś zrobił, gdyby Twoja żona zabrała Ci dziecko i uciekła.?!
- dziewczyna ma widocznie więcej rozumu od Ciebie.
- jesteś zadowolony.? osiągnąłeś to, co chciałeś.. odeszła ode mnie. niedługo zabierze mi dziecko. tego chciałeś prawda.? - przeszył go wzrokiem
- odesłałeś fanki z kwitkiem, zmieniła Cię.
- nie odesłałem, grzecznie przeprosiłem..
- cytuję. ' dajcie mi spokój.!' ..
- dobra przepraszam ok.?! 
- ćwiczycie dzisiaj do wieczora, bo dzisiejsza próba poszła w diabły.. 
- dobra. a teraz zrób coś, bo Dercy tak się Ciebie boi, że zaraz porwie mi koszulkę. - spojrzał na małą, która kurczowo zaciskała materiał z buźką schowaną w jego szyi.
-ech.. Dercy.? - zaczął trochę niepewnie, młoda rozluźniła odrobinę uścisk. - słońce, nie bój się mnie. już nie będę krzyczał. - uśmiechnął się do niej ciepło, skierowała swój wzrok na niego lekko przestraszona. - chodź do mnie dobrze.? tatuś musi poćwiczyć - wyciągnął do niej ręce. spojrzała na swojego tatę i znów na niego. nieśmiało przeszła do niego.
- Tomlinson jazda, pokaż klasę.
- jasne. - uśmiechnął sie na chwilę
~10 minut później~
chłopaki śpiewali, Paul popytał Dercy o wszystko a potem wypuścił do Louisa. Szatyn wziął ją na ręce i śpiewał dalej. po dwóch piosenkach zrobiła się senna, więc położył ją na kanapę, która stała na środku sceny. Zayn kucnął do niej i zaśpiewał swoją solówkę WMYB. zarumieniła się i przetarła oczka. Gdy zasnęła Lou zrobił jej zdjęcie i wstawił na tt z dopiskiem ' słodkich snów księżniczko <3'
po pewnym czasie Dercy śniła się Mel, przez sen uroniła kilka łez. Lou powtórzył swój czyn i wysłał fotkę Marcelinie. ' Mam tak samo, gdy myślę o Tobie.. ;C'
Mel po zobaczeniu Dercy wybrała numer do Lou, chwilę zastanawiała się i w końcu połączyła. 
- Mel.? coś się stało.?
- tęsknię.. nie ma mnie tak krótko a juz tęsknię.. 
- czytałem Twojego tt.. wiem, ze nie wrócisz.. pogodziłaś się z mamą.?
- tak.. ale wrócę.. wierzysz mi.?
- chciałbym.. ale nie wiem, czy jestem w stanie.
- Louis ja.. - załamała głos.- wybacz- wyszeptała i rozłączyła.
-we meet in the middle - powiedział drżącym głosem sam do siebie i zabrał śpiącą Dercy do domu.
Miłość jednego człowieka potrafi być tak silna, że aż sprawia ból..
Te dni będą dla Louisa czasem pełnym łez, smutku, mroku i tęsknoty.
Jednak zmobilizował się na tyle, żeby się nie poddać..
czy jednak jego serce wytrzyma tą próbę.?
Czy okaże się na tyle silny.?
Czy jednak okaże się to dla niego zbyt trudne.?
...

 


15 komentarzy = rozdział
<33


czwartek, 6 września 2012

szeeeść

-Ziejn.. Ziejn wstawaj. - mała jeździła rączką po jego policzkach.
- co się stało kochanie.?- spytał zaspanym głosem nie otwierając oczu.
-bzusek booli.
- jesteś głodna.?- usiadł na łóżku przecierając oczy
- nje.. ale boooli.- posmutniała a Zayn troszkę spanikował.
- pokaż, pomasujemy..
- tjutaj.- chwytając jego rękę położyła na jej brzuchu. Zayn zaczął masować a drugą ręką pisał do Lou, żeby już wracali.- Zieeeejni, nie psestaje.- wdrapała mu się na kolana ze szklanymi oczkami. wziął ją na ręce i poszedł do kuchni pod drogą budząc Liama. nalał jej do butelki ze smoczkiem wody przegotowanej.
- proszę słońce.
-wolem socek.. - skrzywiła się i z niechęcią wypiła. po chwili wrócili rodzice młodej.
- co się stało kochanie.?- spytała Mel biorąc ją na ręce.
- bzuuusek boli.
- wiedziałam, to przez tą pizzę.. - Dercy zasłoniła usta.
- ona będzie wymiotować.! - Liam momentalnie wziął ją do siebie i pobiegł do łazienki.Mel zaraz za nimi.
Louis przyszedł po chwili.
- czyli nie idzie z nami na próbę.?
-chyba nie.. 
- co.? nijeee.! ja ciem z tatusiem.!- mała się prawie rozpłakała.
- a boli Cię jeszcze.?
- tjak.. ale cie z Tiobą ploooooooosię!
- zobaczymy kochanie. chodź, zrobimy kaszkę.
-ale zabiezes mnie.?- pociągnęła go za nogawkę. nie odpowiedział tylko wziął ją na ręce i zrobił śniadanie.
- nakalmiś mnie tatusiu.?
-pewnie. - posadził ją w foteliku i zaczął karmić.
-mm.. pysne.- jadła z zapałem.
- jak wam minęła noc.? - Mel z uśmiechem patrzyła na swoją córkę brudzącą swojego tatę.
- noc minęła spokojnie. padliśmy szybko.. a młoda bawiła się z Zaynem..
- Zayn.? chyba nie siedzieliście do późna.? i Hazza.. nie latałeś przy niej ekheem ..prawda.?
- siedzieliśmy jakieś pół godziny. i to mała latała nago a nie Harry.
- ciekawe po kim to ma..
- maaaamusiu. jus bzusek nie boli.! idę z tatą.!
- może jednak powinna zostać.? - szukała wsparcia w Lou a mała spojrzała na nią z dołu.
-ale ja ciem z tatusiem.!
- skarbie, boję się..
- ploooooooosie.
- jeśli nie dowiem się, że coś się działo to lepiej nie zasypiajcie w nocy.. nigdy się już do was nie odezwę zrozumiano.?!
- jasne.!
- taaatusiu.! - Lou wziął ją na ręce i połaskotał na co zaśmiała się słodko. - pats cio założe.!- pobiegła do szafy i wyciągnęła czerwone spodenki i koszulkę w paski.
- haha,, cudnie. ale czegoś mi brakuje.. - poszedł do pokoju i wrócił z dziecięcymi szelkami. potem ubrał się tak samo i wyszli do kuchni.
-aj, jak ślicznie wyglądacie.
- jeśtem jak tatuuś.!
- Lou, rośnie Ci konkurencja.. ona wygląda lepiej.. - zaśmiał się Harry
- ona może.. i faktycznie. no młoda, leć do Zayna, zaplecie Ci warkoczyki.
- Ziejn plecie walkocyki.?- spojrzała na mulata z dużymi oczami.
-tak.
-łiii..- wzięła grzebień i podbiegła do Malika. zrobił jej kilka warkoczyków.
- Zayn człowiek talentów. śpiewa, rysuje, usypia i plecie warkocze.. - wszyscy wybuchli śmiechem.
- chłopcy, spóźnimy się. Paul się wścieknie.. - wtrącił Niall. chłopcy wyszli a Mel się położyła.
- skarbku to tylko przemęczenie tak.?
- tak.. nie spałam.
Wyszedł a ona przygotowała sobie kąpiel. chłopaki i Dercy weszli na salę.
-spóźnieni.! - krzyknął Paul na wejściu. młodej od razu się nie spodobał. schowała się w koszulkę Louisa.- Lou, chyba żartujesz. dziecko na próbie.?
- tak, jest jakiś problem.?
- spory. Lux się z wami nie pokazuje przez tego chorego imagina. po próbie spotykacie się z fankami..
-Josh z nią zostanie. zgoda.?- krzyknął w stronę perkusisty a ten kiwnął głową.
- jesli fanki nie dadzą Ci potem spokoju, to mnie nie wiń. pamiętaj, że nie ogłaszałeś, że masz córkę.. to będzie szok dla Directioners.
- zaczniemy tą próbę czy nie.? - zdenerwował się już. Dercy wyjrzała niepewnie czy Paul wciąż tam jest. gdy poszedł zeszła z rąk Lou i przybrała bojową pozycję
-misja na dziś: nie dać się śchwitać źłemu panu. - powiedziała do siebie i biegała po sali chowając się za różnymi przedmiotami.
- haha. moja krew. - zaśmiał się i zaczęli śpiewać. Dercy zdjęła buciki i ślizgała po parkiecie w skarpetkach. wbiegła na scenę, co nie spodobało się Paulowi.
- weźcie ją ze sceny.! - mała się nie rozpłakała tylko grzecznie zeszła i ukradkiem wytknęła mu jezyk.
- co CIę dzisiaj osa w tyłek ugryzła.?! ona ma dwa lata do cholery.! - Lou zbiegł do niej zaraz.
- tatusiu idź ćwicyć, bo zniów ten pan będzie ksicieć. - usiadła w kącie, założyła rączki i wrogo spojrzała na Paula.
- możemy pogadać.? - poszli do osobnego pokoju.
- rozumiem, że za nią tęskniłeś. ale mogłeś pomyśleć zanim zrobiłeś dziewczynie dziecko.!
- odczep się ode mnie.! a szczególnie od Mel i Dercy.!
- Paul też masz dzieci, wiesz jak to jest. - wtrącił Zayn a Lou stał z zaciśniętymi pięściami.
- zerwałeś z Eleanor, rozumiem, ale człowieku zrobiłeś dziecko 15-latce.! - Paul nie owijał w bawełnę.
- i żyjemy.! kochamy się jasne.?! nie przeszkadza mi to, dla Ciebie liczą się tylko media.
- rujnujesz sobie karierę.! a przez to, że drugi rok ukrywasz dziecko, jak się wyda, przejdziesz piekło.! dlatego najlepiej będzie, jeśli nie będziesz się z nią pokazywał publicznie.. a jesli Cię zobaczą, to Dercy jest dzieckiem przyjaciólki.
- zejdź ze mnie.!- rzucił i wyszedł z sali, gdzie Dercy wesoła grała na perkusji.
- przeginasz Paul. - wtrącił Zayn.
- jesli myślisz, ze Lou wyprze się córki to jesteś w błędzie..- dodał Harry.
- Boli Cię jeszcze brzuszek skarbie.?
- toskem.. aale glam z Dziosiem na pel..pel..
- perkusji aniołku.
-pelkusi.! 
- świetnie, Josh zostaniesz z nią jeszcze chwilę.? - wyszedł i zadzwonił do Mel.
- coś z małą.?!
- nie.. zaraz ją zwijam i wracam- rozłączył się i wrócił na salę. otarł łzy. - mała, ubieramy się i idziemy.
-a pan gdzie.? a fanki.? hello jesteś sławny.!
- pożegnaj się z wszystkimi.
- nie ciem. tam jest ten pan.
- dobrze CÓRCIU.- podkreślił ostatnie słowa i wyszedł.
- Lou wracaj.! masz fanów. ech.. to ona go zmieniła..
- ona czyli.?- spojrzał na NIego gniewnie.
- ta Twoja laska! nigdy taki nie byłeś.
-ta jaska to Mel i to nie ona mnie zmieniła. mam swoje zdanie.!
- masz fanów w dupie i to wszystko dla jakiejś małolaty.!
- narazie.! - wyszedł a Dercy zaczęła płakać.- aniołku nie płacz. -jej płacz był tak głośny, że chłopaki wyszli.
- co jej się stało.? - zapytał z troską Harry.
- zdenerwowała się.. to mnie przerasta..
- w sumie..- zaczął Josh
-co.?
- to się zaczęło po zerwaniu z El..
- bo panna Calder zawsze idealna.!
- w Twoim wieku i bez dziecka..
- Ty też.? ech.. idziemy.  -odeszli do domu.
~przed domem~
- odstaw ją i chodź do fanów.. nie zawiedź ich przez Paula..
- nie wyrzeknę się jej.
- nie wyrzekać.. tylko nie mów o niej..
- tatusiu, niedobrze mi.
- chodź.- pobiegł z nią do łazienki.
- Josh dzwonił.. i Paul.. daj mi ją i idź..- Mel weszła do łazienki przygaszona. spojrzał na nią smutny i wyszedł. na spotkaniu siedział smutny, tylko podpisywał. Gdy wrócił do domu zastał puste szafy i list z 'L' na stoliku.


'Przepraszamy. niszczymy Ci karierę. Wyjeżdżamy i życzymy powodzenia. Kochamy Cię.
Dziewczyny x. '

- Nie.! - zaczął krzyczeć ze łzami w oczach. świat mu się zawalił. Został sam, kompletnie sam..

 

_______________________________________________
witajcie kochani :****
więc jest rozdział. wyszedł krótszy niż myślałam xD
ponieważ nas zdziwiłyście, ze tak szybko było 10 komentarzy
<za co ogrooooomne dziękujęmy <33
jesteście naaaj :** >

podbijamy stawkę xD

13 komentarzy = rozdział


i chwila spokoju będzie xD
od pisania w sensie xD
może się na nauce skupię.. : >

`Merry

środa, 5 września 2012

pięć

zahaczyła o ręcznik i upadła. Lou od razu do niej podbiegł.
- skarbie boli coś.? - wziął ją na ręce a ona zalała się łzami. jej głośny płacz obudził Mel.
- co wy jej już zrobiliście.?
- to nie my.! przewróciła się.. - Harry uniósł ręce w górę. po chwili młoda zaczęła się uspokajać i szklanymi oczkami pełnymi bólu spowodowanego upadkiem. przeszła do Harrego.
- kochanie, trzeba Cię ubrać..
- nie cie. cie tak.- ułożyła się tylko wygodniej na jego brzuchu i bawiła jego palcami.
- ale musisz iść spać.. - Mel próbowała.
- niee.! cie tak, Hally się zgodzi.. - wtuliła się mocno w loczka i zamknęła oczka udając, że śpi.
- a co dzisiaj robiliście.? - wyparował Niall.
- skakaliśmy ze spadochronem. - zaśmiali się oboje a Dercy otworzyła powieki.
- mamusia skakiała zie spadochlonem.?
- tak słońce.- młoda zaśmiała się uroczo i znów wtuliła w ciało lokatego. Lou posadził sobie Mel na kolanach i objął mocno.
- idźcie do nas.. zostaniemy dziś tutaj z Dercy. 
- nie zostawię wam jej..
- dobrze.. chcieliśmy wam dać noc tylko we dwoje w luksusowej willi, ale skoro nie chcecie.. - Lou spojrzał na Mel porządliwym wzrokiem. - och no widzę to spojrzenie Louis, dawno by Cię już tu nie było. - Harry się zaśmiał i pomachał kluczykami przed nosem. w końcu się skusili, zabrali klucze i wyszli trzymając się za ręce. 
- boże, jak ja za wami tęskniłem.. 
- ja za Tobą też skarbie.
- te pół roku to piekło.. miałem ochotę zabić w promieniu kilometra, bo nie mogłem was zobaczyć..- posmutniał strasznie. przystanęli na chwilę i mocno go przytuliła. trwali w tym uścisku kilka minut ciesząc się każdą sekundą spędzoną w swoich ramionach. gdy już trafili do domu Lou odwieszał ich bluzy, gdy Mel wtuliła się w jego plecy. momentalnie się odwrócił i wpił w jej usta. przyszpilił ją do ściany schodząc wargami na szyję. jej oddech przyspieszył, serce biło jak oszalałe. nie panowali nad sobą, wplotła palce w jego włosy przyciągając go do siebie jeszcze mocniej. podsadził ją sobie, oplotła go nogami i znów tkwili w namiętnym, pełnym tęsknoty pocałunku. co jakiś czas wypychała znacząco biodra w jego kierunku. zabrał ją do sypialni Zayna i położył na łóżku.
- łaał, chyba najczystszy pokój w domu.. - zaśmiała sie.
- Niall ma pełno jedzenia w swoim, Liam za jasny kolor a o Hazzie nie wspomnę.. Zayn ma taki.. stylowy romantyzm i o czym jak gadam.! - połozył swoje usta na jej i połączył w gorącej walce ich języki.
Tym czasem Zayn stał i patrzył z przerażeniem na to co się dzieje. Niall uciekał przed Liamem a Dercy zwiewała nago przed Hazzą.
- zamorduję Cię blond krasnoludku.!




___________________________________________________

króciutki rozdział wiem, ale musicie mi to wybaczyć ;c
od jutra zacznę dodawać normalne, to przez to, że mam duuużo zaległości :(
Anita nie dodaje, bo wszystkie rozdziały ja mam głeboooko w szafie xD
ale zacznie, obiecuję Wam to :*

aaa i teraz, żeby było trudniej..
i żebym ja miała przerwę xD

10 komentarzy = rozdział
: >

`Merry