-Kupimy sobie pianino skarbie.?
-Louis.. zwariowałes.? nie masz na co kasy wydawać.?
-no weeeeź.. czytałem, że potrafisz grać, masz nawet dyplomy..
-stare czasy
-tego się nie zapomina. proooszę. przypomnisz mi jak się gra.
-ech no dobra..idę pogadać z Julą.
Wyszła i zadzwoniła do przyjaciółki
*rozmowa telefoniczna z Julą*
-heeej co tam.?
-Dercy ma Zayna, ja szkołę, a Lou chce pianino.
-czekaj.. wracasz do szkoły.?
-tak. a jak Mrs.Styles.? istnieje jeszcze.?
-a bardzo dobrze..
-ale już .. ten tego.. czy jeszcze podchody.?
-ciii... ten tego.
-aww... ale wy jeszcze nie... to o czym myśle.? bo loczek to wiesz..
-a to już nie twoja sprawa.
-a kiedy zaczęliście.?
-jakiś tydzień temu. jak wyjechaliście.. romantiiico kolacja, świece i w ogóle.. a jak u was.?
-gorzej.. w ogóle nie czuję głodu..
-nie jesz.?skarbie, ty już wyglądasz jak szkielet..
-mdli mnie na widok jedzenia.. i muszę okłamywać Lou..
-nie okłamuj.
-co mam mu powiedzieć.? że chowam jedzenie i jaram do niego mordę, że jem.?
-Mel.. powiedz mu. kończę pa.
-pa
Louis odłożył śpiącą Der i wyszedł do niej.
-no i co tam u Juli.?
-wiedziałeś, że jest z Hazzą.?
-nie..ale było wiadomo, że tak będzie. a ty..?co taka smutna.?coś się stało.?
-nie..ech,tak.. tak naprawdę w tym tygodniu jadłam tylko na weselu..
-że co.?
-no to. nie jadłam a jak mnie widziałeś to potem zamykałam się w łazience i..
-skarbie..- przyciągnął ją do siebie mocno a ona wybuchła płaczem.
-ja przepraszam, wiem, powinnam była powiedzieć.. nie wiem czemu ja mam takie problemy..
-nie płacz.. pójdziemy jutro do lekarza i sprawdzimy co się dzieje mojej kruszynce.-chwycił ją za uda, podniósł do siebie i zaniósł do pustego pokoju.Tam leżąc na łóżku gładził jej plecy, śpiewał cicho piosenki i wertował kazdy milimetr jej twarzy. a ona.? ona uczyła się go od nowa,mimiki jego twarzy, gestów, konturów.. Dercy weszła w rozczochranych włoskach i ze smoczkiem w buźce.
-chodź kotek-Lou poklepał miejsce obok siebie a ona potarła oczka i wdrapała się do nich-coś się ostatnio wyspać nie możesz..
-bo jak śpiem to widziem chłopakóf..
-tak tęsknisz.?
-baldzio..
I tak tłumaczyła się też o 3 w nocy no ale przecież jest dzieckiem,a dzieci muszą spać. Zapłakana chodziła po domu z misiem.Mel zabrała ją do sypialni i położyła obok Louisa. Mała przewracała się z boku na bok, aż prawie wypadła ale złapała za rękę Louisa, który zaraz się obudził.
-kochaniee..?
-hmm.?
-w ogóle nie śpisz.?
-ni..-zaprzeczyła i spuściła główkę
-jejciu.. skarbku. niedługo będziesz z chłopakami.
-das komólke.?
-dam.-sięgnął dłonią do szafki i podał jej telefon.Jakimś cudem weszła w galerię, znalazła zdjęcie
i zasnęła tuląc wyświetlacz do swojego serduszka..