czwartek, 27 września 2012

czternaście

Mel i Lou leżeli w hotelowym pokoju, nacieszeni sobą, rozkoszowali się bliskością. Louis złożył właśnie kolejny pocałunek na ustach swojej ukochanej.
- na zawsze razem.? 
Przegryzła nerwowo wargę, westchnęła ciężko i już chciała wstać, ale pociągnął ją z powrotem do siebie.
- czemu nie zgadzasz się na nasz związek.?
- ja.. ja nie mogę powiedzieć..
- wiesz, że możesz mi powiedzieć wszystko, Mel..
- ech.. przed twoją trasą Paul straszył mnie, że zaczniesz imprezować, znajdziesz sobie inną, a ja i Dercy przestaniemy się liczyć.. zaproponował mi..
- co.?!- wstał od razu gwałtownie.- co ci zaproponował.?
- że mam trzymać cię z daleka od siebie, bo to niszczy ci karierę.. miałam wyjechać i zabrać małą, a on zapewniłby nam środki do życia.. Zrozum, pokazywał mi twoje zdjęcia z dziewczynami i..- załamała głos.
- kochanie, to były fanki.. jeśli mnie zostawisz, zakończę i karierę i swoje życie. Przepraszam. - wstał i założył bokserki. Podniosła się i niepewnie, bez ubrań podeszła do niego. Drżała, ale nie wiedziała, czy to przez chłód z pokoju, czy słowa wypowiedziane przez jej chłopaka.
- Lou.. powiedz, że żartujesz, proszę..
- nie skarbie. Odejdziecie, odejdę również ja. Po co mi kariera, skoro nie mam dla kogo śpiewać.? Na każdym koncercie śpiewam z myślą o Was, i o tym, że niedługo znowu was przytulę..
- jeśli śpiewasz 'Taken' z myślą o mnie, to się w ogóle nie odzywaj.- założyła ręce w geście urazy. Zaśmiał się, założył jej swoją koszulkę, schylił odrobinę i spojrzał jej głęboko w oczy.
- to jak będzie.?
- nie wolisz być singlem.? Prasa cię zniszczy jak się wyda, że spałeś z 15-latką..
- nie wolę i mam to gdzieś.
- Ale.. - nie dał jej dokończyć. Przerwał, zamykając jej usta gorącym pocałunkiem. - Lou..
- zostajecie ze mną.?
- powinieneś mieć zakaz całowania mnie i dotykania, kiedy chcę powiedzieć coś ważnego..
- nie wytrzymam bez dotykania Ciebie.. - splótł palce ich obu rąk w jedność.
- koniec, nie dotykaj. Jak dotkniesz, to pożałujesz. - zaśmiała się, a on w odpowiedzi rozłączył ich dłoni, przyciągnął ją do siebie i, przytrzymując ją w biodrach, zaczął muskać jej szyję. Jęknęła przeciągle.
- oo nie.! przegiąłeś.! - wyrwała mu się po chwili i podeszła do łóżka, chwytając za poduszkę.-nie zbliżaj się..
- kocham cię.-nie bacząc na jej słowa, podbiegł do niej i przerzucił sobie przez ramię.
- co.? nie, puść mnie.! 
- kocham cię, kocham..- zaczął biegać z nią po całym pokoju, drąc te słowa tak głośno, że chyba słyszał to cały hotel.
- Lou, wariacie, puść mnie! - wierciła się strasznie, zatrzymał się na chwilę.
- a kochasz mnie i zostaniesz.?
- nie poddam się tak łatwo.
- no kochanie.. - postawił ją na ziemi.- czemu ty mi to robisz.?
- pamiętasz jak rozwaliłeś mi tort na urodziny.? albo wypuściłeś moją słodkowodną rybkę do morza? aaalbo sabotowałeś moją randkę z twoim kumplem.? mszczę się teraz.
- o to ostatnie byłem zazdrosny.! jak mogłaś umówić się z Lucasem.?
- bo! .. sama nie wiem.. chciałam ci zrobić na złość.
- to zostaniecie ze mną.?
- hmm.. a będziesz grzeczny.? a zrobisz co będę chciała.?
- a co byś chciała.?- usiadł na łózko i poklepał swoje kolana. Zaklaskała jak mała dziewczynka i usiadła.
- czujem siem jak u świętego Mikołaja..
- no dawaaj. - zaśmiali się oboje. - byłaś grzeczna w tym roku.?
- byłam.. - poprawiła się, niechcący dotykając jego męskość, na co syknął cicho.- a nawet jeśli nie, to właśnie przekupiłam Mikusia.. - zaśmiała się
- jesteś baardzo grzeczna. - przyciągnął ją do siebie - co byś chciała.?
- hmm.. wiem.! chcę chomika.. i lody w pobliskiej cukierni.. o!  i pewnego szatyna o pięknych, niebieskich tęczówkach. - wyszczerzyła ząbki i przytuliła do niego.
-zobaczymy co da się zrobić z pierwszym. Drugie życzenie się spełni, ale żeby spełniło się trzecie, musisz mu obiecać, że od niego nie uciekniesz i zostaniesz do końca życia.
- hmm..- zastanowiła się chwilę. - jak mi da żelki, zrobię co zechcę.-musnęła delikatnie jego szyję, co sprawiło, że przeszły go przyjemne dreszcze.
- chyba trzeba się zbierać..
- nie chce mi się.. nawet ubierać.
- wstajemy.!- postawił ją na podłodze i próbował zapiąc jej stanik.
- odpinanie ci lepiej wychodzi. - zaśmiała się.
- no co ja mogę, nie wiem jak wy, dziewczyny, robicie to tak często..
- wprawisz się. - założyła bluzę, niestety tył na przód, przez co zakryła twarz materiałem.
- ej, pokaż tą piękną buźkę. - zdjął jej kaptur, nachylił się i pocałował ją bardzo namiętnie. Następnie nałożył jej spodnie i zapiął zgrabnie guziczek. Założył swoje ciuchy i trampki, splótł ich palce i pocałował ją w policzek. W recepcji oddał kluczyk i zapłacił. Przed wejściem do hotelu stało już grono fanek.
-oh no nie..
- damy radę. - cmoknął znów jej polik i wyszły. Otoczyły ich od razu i zarzuciły pytaniami.
- Louis, czy to ta przyjaciółka zespołu.?
- jesteśmy razem. - rzucił i odeszli - to co.? najpierw lody dziewczynko.?
-ech.. czyli nie ma odwrotu.. looody.! - wykrzyknęła i wtuliła sie w niego, wywołując jego śmiech. Weszli do kawiarenki i usiedli przy wolnym stoliku.
- czym mogę służyć.?
- jeden duuuży pucharek lodów, każdego smaku i dwie łyżeczki.
- przytyję..- westchnęła głęboko, przerażona zamówieniem.
- jesteś strasznie chuda..
- tylko nie narzekaj później na moją figurę.- wytknęła mu język, złapał go szybko w swoje usta z uśmiechem.
-wariat. - zaśmiała sie. - ej, Lou, ubrudziłeś się..
-gdzie.?
- oo tutaj. - wymazała mu cały nos lodami truskawkowymi.
-aj bardzo śmieszne, i tak się składa, że ty też. - narysował jej serduszko na policzku.
- ej..! teraz to zlizuj.
- ty też.- starannie wyczyścił jej policzek językiem i podstawił swój nos.
- to chyba ostatni dzień we dwoje.. trzeba się zając Der.- zaczął ją karmić lodami.
- trochę za wcześnie przyszła co.?
- oj no. Mnie się podoba tak jak jest. Dercy jest cudowna.- uśmiechnął się na samą myśl o córce. - to co? teraz żelki.?
- hmm.?
- no mówiłaś, że wtedy nie zabierzesz mi Dercy.. i, że zostaniesz ze mną..
- ooou.. no tak. To przez te lody. mocne to cholerstwo.. - wstała i aż się zachwiała. Zaśmiał się cicho, przytulił ją mocno i poszli w stronę spożywczego. Podparła się na nic, żeby nie stracić równowagi.
- nigdy więcej lodów. . oni tam czegoś dodają..
- nic nie dodają kochanie, sama dorwałaś się do koniakowych, - nic nie odpowiedziała, tylko mocniej się w niego wtuliła. Pocałował ją w głowę, szybko kupił żelki i wrócił do niej.
- teraz już ze mną zostajecie.?
- mhmm.. tylko nie trój mi się w oczach..
- chodź do domu, położysz się. Ja nie chcę wiedzieć, jak Ty będziesz piła na naszym weselu.
- jakim weselu.? - ruszyła gwałtownie głową, aż jej coś zaszumiało, a świat zawirował.
- no kiedyś weźmiemy ślub prawda.?


15 komentarzy:

  1. Aaaww <33 Kocham to !

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahaha.xd
    Upiła się lodami. :D
    Świetny rozdział.
    Czekam na kolejny.

    Buziaki. :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Grr.. :D
    super ! :D < 3

    OdpowiedzUsuń
  4. Następny ! Następny ! Następny ! Chce już <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrze że jest wszystko happy :P
    Jak znam życie to nie na długo :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Upić sie lodami to jest coś :)

    świetny rozdział <3

    Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Małpo dawaj kolejny !

    OdpowiedzUsuń
  8. http://directiongirls19.blogspot.com/2012/09/wzruszajacy-filmik-o-zaynie.html

    OdpowiedzUsuń
  9. boski *_*
    kolejny, kolejny . ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. oo jeszcze ładniejszy teraz ten blog < 33
    dajesz kolejny rozdział < 3

    OdpowiedzUsuń