sobota, 27 października 2012

osiemnaście. ♥


Po powrocie z plaży, Louis pomógł się przebrać małej i poszedł do Mel, która akurat zdejmowała górę stroju kąpielowego. Zaszedł ją od tyłu i objął.
- Mrr… - zaśmiał się i splótł dłonie na jej brzuchu.
- Louis, nie jestem ubrana…
- Ale mi to nie przeszkadza...- musnął jej szyję, pierwszy raz i drugi.
- Ale mi tak. - założyła na siebie stanik.
- I tak byśmy tego nie zrobili, bo masz karę.
- Ja? Chyba ty.
- A czemu?- położył jej ręce na biodrach.
- bo tak. Zbiłeś mi nos. ? zaśmiała się i zadrżała lekko z zimna, więc poszedł z nią w ramionach i otulił swoją bluzą. Przywarli do siebie, gdy weszła Dercy.
- Co lobicie?
- Przytulamy się. Chcesz w środeczek? - wziął ją na ręce, na co zaklaskała wesoło.
- Robimy ciasteczka?
- Ciasteeeecka!
- To jazda do kuchni.- wszyscy poszli.
Przygotowanie masy skończyło się tym, że Dercy miała całe rączki i policzki w cieście, a Lou zbite jajko na głowie.
- I do piekarnika. A wy do mycia, już!- pogoniła ich do łazienki. Dercy po kąpieli otrzymała koszulkę Lou na siebie. Dziewczyny postanowiły zrobić mały żarcik Louisowi, więc gdy skończył kąpiel, Mel weszła do łazienki i zawiązała mu oczy.
- Ej co jest? - zaczął się odwracać wokół siebie.
- Dercy śpi, zabawimy się? - omamiła go pocałunkami składanymi na plecy, zaczął cicho mruczeć, już nieźle rozgrzany. Wyprowadziła go z łazienki, otworzyła drzwi domku i wystawiła na deszcz, dla ochłody. Dercy zaczęła się śmiać. Gdyby Mel wiedziała, co się potem stanie, na pewno nie wpadłaby na ten pomysł. Po kilku minutach otworzyła drzwi. Louis wszedł nawet na nią nie patrząc. Myślała, że chce się tylko zemścić, udając złego, ale po godzinie już wiedziała, że jest na nią więcej niż zły, że jest wkurwiony.
- Długo się będziesz wkurzał? To był żart, tak?- nic, cisza. -  mam tego dość. Proszę bardzo, bądź sobie wkurzony, mam to gdzieś! - zrzuciła z siebie jego bluzę i mimo deszczu wybiegła z domku, na plażę. Siedziała patrząc na niespokojne wody jeziora, silnie prowadzone przez wiatr. Nawet nie poczuła, kiedy łzy zaczęły się mieszać z kroplami lodowatego deszczu tworząc mieszankę zimnego bólu. Zaczęła drżeć, ale się nie ugięła. Do domu wróciła o północy. Wyglądała okropnie, łzy rozmazały jej cały makijaż i zostawiły czerwone opuchnięcia pod oczami. Włosy zaplątane w każdą stronę ociekały wodą.
- Mogłabym się pociąć, a ty być się nie odezwał prawda?! - Louis popatrzył na nią smutno. - tak myślałam. - wyszła do łazienki, ogarnęła się i wróciła.- śpię z Dercy, albo na kanapie... albo nawet na plaży. Byleby z dala od ciebie! - wysyczała oschle i wyszła. Położyła się na kanapie, ale praktycznie w ogóle nie spała, tylko płakała. Która godzina? Niewiele po północy. Dercy spała spokojnie, zupełnie nieświadoma co dzieje się w domku. Louis? On leżał, zastanawiając się, co się z nim stało. Dlaczego zareagował tak, a nie inaczej.. dlaczego zareagował jak nie on.. natomiast Mel.. Marcelina przeżywała wewnętrzne rozdarcie. Leżała na kanapie pod cienkim kocem, narażona na potworny chłód, bezlitośnie owiewający jej, jeszcze mokre ciało. „Co się z nim dzieje? Nigdy się tak nie zachowywał?” to były jej myśli. Ale była jeszcze jedna.. jedna, najgorsza, jaka mogła wpaść jej do głowy. Ostatecznie to zrobiła. Wstała, skierowała się do łazienki i podkasała rękaw lewej ręki. Nikt nie dowie się, skąd wzięła żyletkę. Długo patrzyła na lśniący przedmiot, jakby miała nadzieję, że ktoś napisał jej na nim odpowiedź na całe zło. Ponieważ jej nie znalazła, zbliżyła prawą rękę do lewego nadgarstka. „Teraz” powiedziała sobie w myślach i zanurzyła srebrne ostrze, dzieląc je zaledwie o milimetr, a nawet mniej od żył. Poczuła ulgę, jakby wszystkie problemy uciekły z niej razem z czerwoną cieczą, zalewającą jej śnieżnobiałą skórę. Na chwilę zatopiła się w tym widoku, to było dla niej czymś pięknym. Kropla za kroplą opuszczała jej ciało, by rozbić się z niemym hukiem o zimne, jasne kafelki. Zasłoniła swoje dzieło i weszła do sypialni, w której leżał Louis. Nawet na niego nie patrząc zdjęła przemoczoną koszulkę i założyła suchą.
- Cięłaś się?
- Nie, sprawdzałam, czy mam błękitną krew. - odparła bez uczuć. Jaka była jego reakcja? Pokręcił tylko głową i położył się na brzuchu, żeby na nią nie patrzeć. A pomyśleć, że to zaczęło się od zwykłego żartu.
I tak trafiamy do punktu wyjścia. Marcelina już nie wiedziała co ze sobą zrobić, zerwała się z miejsca i wyszła na zewnątrz. Już nie padało. Ostatkami sił, wybrała numer do Harrego.
- Mógłbyś po mnie przyjechać?- mówiła łamiącym głosem.
- Mel? Zaraz będę. - od razu wyczuł jej płacz. Jechał prawie 200 km/h, więc był szybko.
- Jechałem jak poparzony, co jest Skarbie?
- Louisowi coś odbiło. Najpierw się denerwuje za jakiś głupi żart, a później się nawet nie interesuje, że się cięłam. Spałam na kanapie i spędziłam dwie godziny w ulewie. -zaczęła mu płakać w koszulkę. Zaprowadził ją do auta i ruszył w kierunku domu.
- Cięłaś się?
- Nie wytrzymałam...- podciągnęła rękaw bluzy i spojrzała na świeże rany. Zawiózł ją do domu zespołu 1D. Minęła wszystkich w salonie i pobiegła do pokoju loczka. Harry zaś wrócił do domku letniego, spakował rzeczy Dercy, cicho, nie budząc dziewczynki, włożył ją w fotelik w swoim aucie. Teraz czekało go najgorsze.. poszedł do pokoju, w którym leżał szatyn z zamiarem takiego ochrzanu, którego Louis zapamięta do końca swojego życia.


6 komentarzy:

  1. Uuu... dzieje się.
    Czekam na nexta.

    Buziaki. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. No i po co się ciąć teraz będą brzydkie blizny...
    Nadal czekam na następny :D

    Dlaczego te rozdziały są takie krótkie ??? :(
    Jeden na tydzień i to w dodatku taki krótki :(
    Ja się załamie i w ogóle czytać nie będę :(

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdiał aż sie popłakałam

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurdę. Chcę kolejny <333

    OdpowiedzUsuń
  5. Excellent website
    you have here but I was wondering if you knew of any message boards that cover the same topics talked about here?
    I'd really like to be a part of online community where I can get advice from other experienced people that share the same interest. If you have any suggestions, please let me know. Many thanks!

    OdpowiedzUsuń